Człowiek nie może żyć w ciemnościach. Dowodzą tego choćby statystyki samobójstw – najwięcej zdarza się ich późną jesienią i zimą, gdy dzień jest krótki i dociera do nas mało światła. Kiedy dzień staje się dłuższy, radykalnie poprawia się nasze samopoczucie. Dzieje się tak dlatego, że pod wpływem światła słonecznego uaktywnia się szynszynka, czyli znajdujący się w mózgu gruczoł wydzielania wewnętrznego, produkujący melatoninę – hormon regulujący nasz rytm dobowy, bezpośrednio odpowiedzialny za samopoczucie i nastrój.
W ujęciu optyki światło słoneczne ma charakterystykę podobną do światła białego, daje się więc rozszczepić, tworząc widmo stanowiące wstęgę barw przechodzących w sposób ciągły od fioletu do czerwieni. Mając to na uwadze specjaliści medycyny naturalnej zaczęli zastanawiać się, czy kolorów nie można wykorzystać w leczeniu chorób. Próby udowodniły, że obecność w naszym otoczeniu pewnych kolorów ma rzeczywiście moc uzdrawiającą:
– kolor czerwony pomocny jest w leczeniu niskiego ciśnienia krwi, kataru, wycieńczenia i trądziku;
– kolor pomarańczowy wpływa korzystnie na nasz system immunologiczny, pomaga w koncentracji i zwalcza zmęczenie;
– kolor żółty działa na psychikę i system nerwowy, zmusza organizm do walki;
– kolor zielony jest pomocny w zwalczaniu stresu, bezsenności, nerwicy serca, zawrotów głowy i nadciśnienia tętniczego;
– w otoczeniu niebieskiego pozbędziemy się bólów reumatycznych, egzemy, grzybicy stóp, bólów głowy.