Somnambulizm czyli sennowłództwo od wieków wszystkich fascynuje. Chory w czasie snu (zazwyczaj pierwszych jego godzin) wstaje z łóżka, chodzi, może wykonywać nawet tak złożone czynności jak prowadzenie samochodu. Nie pamięta potem, co robił, a nagle obudzony – nie wie skąd znalazł się poza swoim łóżkiem…
Dawniej zjawisko to wiązano z wpływem księżyca, dlatego nocnych wędrowców nazywano lunatykami, od jego łacińskiej nazwy. Dzisiaj uważa się, że somnabulizm jest wynikiem niepełnego przebudzenia się, zacierania się granicy między snem a jawą. Jest to zjawisko dość częste u dzieci i zazwyczaj przemija w okresie dojrzewania. Dorośli błądzą we śnie dość rzadko, dotyczy to zaledwie kilku procent Prawdopodobnie skłonność do tego typu zaburzeń jest dziedziczna Jeśli pojawiają się one nagle u kogoś dorosłego, mogą być następstwem silnego urazu psychicznego, wiadomo na przykład, że sennowłództwo często obserwuje się u osób, które przeżyły wojnę, były więźniami obozów koncentracyjnych.
Somnambulik podczas napadu ma zazwyczaj twarz bardzo spokojną, rusza się powoli, majestatycznie, a cały napad rzadko trwa dłużej niż kilkanaście minut.
Nie ma skutecznego leczenia somnambulizmu. Chorzy ratują się instalowaniem na brzegu łóżka i drzwiach sypialni specjalnych zabezpieczeń, dzwonków budzących rodzinę. W czasie napadu najlepiej – nie budząc -spokojnie zaprowadzić chorego do łóżka, a rano nie wypytywać go o nic.