W czasie ataku astmy drobne mięśnie obecne w ścianach oskrzeli kurczą się, a oskrzela zwężają. Pojawia się obrzęk błony śluzowej wyściełającej oskrzela i nadmierna ilość gęstej, bardzo lepkiej i trudnej do odkrztuszenia wydzieliny. wtedy powietrze nie może swobodnie przepływać. Dziecko kaszle, z trudem oddycha, czasem odczuwa ucisk w klatce piersiowej. Podczas wdechu pojawiają się charakterystyczne świsty.
W zależności od stopnia zaawansowania astmy lekarze przepisują dzieciom jeden lek do stosowania w razie duszności lub zalecają stosowanie na stałe kilku specyfików jednocześnie. Jednak podając jedynie np. beta2mimetyki zwalczamy tylko objawy (duszność), a nie przyczynę astmy (czyli stan zapalny). Leki te sztucznie rozkurczają oskrzela, które zwęziły się podczas ataku duszności, by nie wpuścić do płuc alergenów. Rozkurczone wpuszczają do organizmu więcej powietrza, ale wraz z nim także większe ilości alergenu. Wtedy astma zaostrza się – stan zapalny się nasila i każdy następny atak jest silniejszy.
Stosując jednoczesne leczenie sterydami i lekami antyhistaminowymi, działamy przeciw stanom zapalnym w organizmie. Okazało się jednak, że nie przynosi ono zadowalających efektów. Do niedawna sądzono bowiem, że najsilniejszą substancją wywołującą reakcję alergiczną jest histamina. Dziś już wiadomo, że są jeszcze inne substancje – 5 tysięcy razy silniejsze od histaminy – leukotrieny. Wywołują one długi i mocny skurcz mięśni, wpływają drażniąco na zakończenia nerwowe, powodują obrzęk, wydzielanie śluzu, upośledzają działanie rzęsek w nabłonku oskrzeli i, niestety, nie są wrażliwe na działanie sterydów.
Odkrycie roli leukotrienów w wywoływaniu reakcji alergicznej zmieniło sposób leczenia astmy. Leczenie stanu zapalnego wymaga jednoczesnego zażywania sterydów wziewnych, leków antyhistaminowych oraz przeciwleukotrienowych (Singulair). W ten sposób likwidujemy przyczynę choroby, a nie jej objawy!
Antyleukotrieny nie dają skutków ubocznych, gdyż nie hamują całkowicie produkcji leukotrienów, ale obniżają ich poziom do właściwego, takiego, jaki istnieje u każdego zdrowego człowieka. Dlatego mogą przyjmować je nawet półroczne niemowlęta.