Kim byli najdawniejsi ludzie?
Większość świadectw o naszych ludzkich przodkach pochodzi z odkryć i badań skamieniałości – kamiennych replik fragmentów szkieletów. Zasadniczym problemem w śledzeniu ludzkiego drzewa genealogicznego jest zbyt mała ilość tego typu dowodów. Przyczyn jest wiele. Po pierwsze, pierwotni ludzie nie żyli wszędzie tak licznie – ich populacja nie była prawdopodobnie liczniejsza niż dzisiejszych szympansów. W dodatku ciała zwierząt lądowych zostają częściej albo rozwłóczone przez „grabarzy”, albo rozkładają się, aniżeli bywają grzebane w ziemi. A nawet jeśli przetrwają w postaci skamieniałości, nie ma żadnej gwarancji, że po milionach lat będziemy mieli dostęp do skały, w której leżą. Najważniejsze skamieniałości w świecie mogą być poza naszym zasięgiem – na przykład zagrzebane 100 metrów pod podmiejskim centrum handlowym. Innym powodem niedostatecznej ilości skamieniałości ludzkich są metody, jakie stosują naukowcy do ich odnalezienia. Ludzie się często dziwią na wieść o tym, że w naszym wieku wysoko rozwiniętych technik informacyjnych łowcy skamieniałości nadal przechadzają się tu i tam, z oczami wlepionymi w ziemię, jak robili to sto lat temu, dopóki nie znajdą skamieniałości leżącej na powierzchni.
Oznacza to, że paleontologia istot ludzkich jest dziedziną, która zawsze odczuwała i najprawdopodobniej zawsze będzie odczuwać głód danych. Sytuacja jest tu inna niż w fizyce, gdzie można prowadzić doświadczenie tak długo, aż zbierze się wszystkie potrzebne informacje. Na przykład wiedza dotycząca naszego ostatniego krewniaka, człowieka neandertalskiego, oparta jest na badaniach około tuzina czaszek i skamieniałości być może należących do setki osobników. Oznacza to, że paleontologia istot ludzkich jest jedną z niewielu dziedzin nauki, gdzie pojedyncze nowe znalezisko może spowodować całkowitą zmianę naszych zapatrywań.
Na przykład w 1974 roku Donald Johanson, poszukując skamieniałości w Etiopii, odkrył fragmenty najwcześniejszej wówczas znanej krewnej człowieka, którą teraz nazywamy Lucy. Większość drzew genealogicznych rysowanych od tej pory ukazuje Australopithecus afarensis (naukowa nazwa Lucy i jej rodu) u podstawy drzewa, około 3,8 miliona lat temu, z różnymi pokrewnymi rodami następującymi po nim, aż do dzisiaj. Ponieważ jednak każdy element drzewa znany jest jedynie z niewielu skamielin, bardzo trudno dokładnie określić, kiedy poszczególne linie pojawiły się i wymarły, i czy określone wykopalisko przedstawia sobą boczną odnogę, czy główny pień drzewa. Nawet dzisiaj toczy się spór o to, czy neandertalczyk powinien być zaliczony do naszych przodków, czy jedynie dalekich kuzynów.
Jeśli chodzi o naszych bardziej współczesnych przodków, możemy w głównych zarysach prześledzić drzewo genealogiczne, gdy jednak staramy się połączyć najświeższe gałęzie z bardziej odległą przeszłością, wtedy napotykamy problemy. Mamy stosunkowo dobre zapisy kopalne naczelnych, aż do około 8 milionów lat wstecz. Znamy garstkę naczelnych z wcześniejszych okresów – niewielkie, małpopodobne stworzenia, niektórym uczonym pasujące równie dobrze do ludzkiego drzewa genealogicznego. Jednak pomiędzy tymi wczesnymi naczelnymi a Lucy rozciąga się paleontologiczna terra incognito długości 4 milionów lat. Nie tylko nie ma właściwie żadnych skamieniałości naczelnych z tego okresu, lecz na dodatek skały mogące zawierać takie skamieniałości występują na powierzchni Ziemi dość rzadko. To jest powód, dla którego obszar południowej Etiopii, gdzie została znaleziona Lucy, jest tak ważny – jest to jedno z niewielu miejsc, gdzie możemy jeszcze odnaleźć wczesnych ludzi i ich przodków. Niestety, obszar ten był w niedawnej przeszłości niestabilny politycznie i dlatego nie zawsze otwarty dla ekspedycji naukowych.
Przedstawiwszy te argumenty, muszę tu zamieścić przestrogę. Czasami dyskusja na temat przodków człowieka toczy się w kategoriach „brakującego ogniwa” – istoty stojącej w połowie drogi między małpami a człowiekiem współczesnym. Pojęcie to opiera się na idei, że w jakiś sposób pochodzimy od współczesnych małp. Jest to zła interpretacja teorii ewolucji, która niczego takiego nie uczy. Mówi natomiast, że zarówno współcześni ludzie, jak i współczesne małpy człekokształtne pochodzą od wspólnego przodka, żyjącego miliony lat temu.
Z powodu problemów naszkicowanych powyżej badania nad najdawniejszymi ludźmi i poszukiwania wspólnego przodka posuwają się nagłymi zrywami, często oddzielonymi całymi dekadami do czasu nowego odkrycia.
Nie było go aż do roku 1994, gdy ogłoszono odkrycie w Etiopii najważniejszego znaleziska poprzedzającego Lucy, Australopithecus ramidus. Zwierzę to znamy z jednego przedramienia, fragmentów czaszki i szczęki oraz kilku zębów – ogółem fragmentów około siedemnastu osobników. Niemniej świadectwa tych skamieniałości (na przykład kły dłuższe niż u innych hominidów, lecz krótsze niż u małp) lokują zapewne ten gatunek między Lucy a wcześniejszymi naczelnymi. Odkrycie to (pierwsze większe znalezisko w tym rejonie od czasu Lucy) zmniejszyło lukę w naszej wiedzy o pół miliona lat.
Spodziewam się, że odkrywanie przeszłości człowieka będzie następować w takim samym powolnym tempie, z nowymi skamieniałościami znajdowanymi co dziesięciolecie lub dwa. Nie oczekuję żadnych rewelacyjnych zmian ani w sposobie zbierania skamieniałości, ani w tempie odkryć. Jednakże fakt, że A. ramidus nie spowodował rysowania na nowo drzewa genealogicznego, może oznaczać, że w przyszłości nowe odkrycia będą mniej rewolucyjne niż w przeszłości.