„Zuzia była dzieckiem oczekiwanym przez ponad 10 lat. Oboje z mężem próbowaliśmy wszystkich sposobów. Wyjeżdżałam do sanatoriów, odwiedziłam wielu specjalistów. Gdy już straciliśmy nadzieję, nagle stał się cud. Przez cały okres ciąży mąż spełniał moje wszystkie zachcianki. Urodziłam dużą, zdrową i najpiękniejszą na świecie dziewczynkę.
Mąż zmienił się diametralnie. Niegdyś człowiek o ambicjach zawodowych, cieszący się sukcesami towarzyskimi, teraz całkowicie podporządkował się jednej sprawie – zapewnieniu córce wszystkiego, o czym mogła zamarzyć. Wychowanie zostawił mnie, natomiast z niesamowitą energią zajął się zdobywaniem pieniędzy. Po powrocie do domu padał na fotel i patrzył na córkę z zachwytem słuchając jej dziecięcej paplaniny. Oczywiście, mowy nie było o przedszkolu. Były lekcje tańca, nauka gry na pianinie – wszystko do czasu, kiedy Zuzia nie poczuła się znudzona. Dostała się do dobrej szkoły i wszystko układało się po naszej myśli. Piękna, bardzo zdolna córka – czegóż więcej od życia mogliśmy oczekiwać? I nagłe tragedia. Dostałam wylewu. Szpital, miesiąc rehabilitacji. Gdy wróciłam do domu, zaczęły się drobne nieporozumienia. Już nie obsługuję Zuzi, teraz ja wymagam pomocy. Córka okazała się egoistką. Wszystko ją denerwuje, a nawet brzydzi. Ze zniecierpliwieniem i niesmakiem podaje mi szklankę wody. Lekceważy mnie i ojca. Nie umie nawet zrobić zakupów, a ma już prawie szesnaście lat. Dlaczego moja najwspanialsza córeczka zmieniła się w bezdusznego, egoistycznego potwora?”
Z przykrością muszę państwu uświadomić, że to wasza wina. Spełnianie każdego życzenia i zachcianki, utwierdzanie w przekonaniu, iż jest wyjątkowa, najpiękniejsza i najmądrzejsza musiało skończyć się w ten sposób.
Wychowała pani przy milczącej aprobacie męża, rzeczywiście bezduszną egoistkę, która nie chce i nie umie myśleć o innych. Może jednak nie jest za późno? Dla dobra Zuzi spróbujcie jej państwo pokazać, że żyjemy wśród innych i dla innych. Jeśli to się nie uda, prędzej czy później wasza córka otrzyma od życia nauczkę. Może stać się zgorzkniałą, niezadowoloną z życia kobietą. Dlatego, że rodzice nauczyli ją tylko brać, a zapomnieli przekazać, że przecież jeszcze wspanialsze jest dawanie.